top of page

Trening spontanicznie!


Wychodzę z Vukiem na wieczorny spacer. Na klatce ciemno. Nagle Vuko ciągnie smycz, a z drzwi sąsiada wypada suczka, żeby się z nami przywitać, pod jej łapami czmycha ich kot, któremu w końcu udało się wejść do mieszkania. Młody automatycznie wskakuje na wyższe emocje, zaczyna się płacz i jojczenie. Biorę parę głębokich wdechów i proszę go żeby się uspokoił. Dostał parę nagród za utrzymanie względnego spokoju, ale widzę, że cały czas jest pobudzony.


Ruszamy dalej, wychodzimy z klatki i wita nas wieczorna krakowska mgła. Na szczęście jest w miarę ciepło i nie pada!! Powoli ruszamy przed siebie. Parę razy, muszę Vukowi przypomnieć, że jest na obroży i ma chodzić na luźnej smyczy. Nawet udaje nam się przejść kawałek bez większego ciągnięcia!! Młody nagle stwierdza, że jest mu zbyt ciężko i proponuje zabawę smyczą. Mając wizję ciężkiego spaceru z psem na takich emocjach z chęcią podłapałam zaproszenie i zaczęliśmy wspólnie szaleć.


Zabawa podsunęła mi genialny pomysł. Zamiast normalnego treningu zróbmy sobie krótki trening!! Już po chwili rozgrzewki, przeplatanej zabawa smyczą i wspólnym bieganiem po oświetlonym parkingu upewnił mnie, że był to świetny pomysł! Ze względu na miejsce, które chwilowo stało się naszym placem treningowym nie mogliśmy zrobić żadnych ćwiczeń na większych prędkościach. Jednak chciałam poćwiczyć coś dynamicznego, co nam obojgu sprawiło by przyjemność. Padło na chodzenie na kontakcie i zmiany pozycji w marszu!! Skupiliśmy się na zmianach kierunków podczas chodzenia, oraz zaczęliśmy wprowadzać nową pozycje z marszu - warowanie :D. Jakie szczęście, że miałam trochę suchej karmy w kieszeni kurtki!! Mogliśmy poćwiczyć detale. Cały treningi był przeplatany masą szarpania się i wzajemnego gonienia :).


Była to idealna strategia, patrząc na stan mentalny Vuka i chyba nie tylko jego ;). Oboje po tym krótkim, ale intensywnym treningu poczuliśmy się oczyszczeni, humory nam się poprawiły, a Vuko, który podczas zabawy wyładował swoją frustrację, zszedł na niższe emocje. Już w innych nastrojach wróciliśmy do wieczornego spaceru, a do domu wróciliśmy naładowani pozytywną energią :D. Aktualnie zgłębiam tajniki planowania i zarządzania czasem. Jestem zafascynowana i zachwycona tym tematem. Uważam, że zwłaszcza jak chce się trochę na poważniej zająć jakimś sportem i monitorować postępy w nim warto zacząć planować swoje treningi. jednak to nie znaczy, że wszystko musi iść zgodnie z planem :). Czasem jak mamy gorszy dzień lepiej będzie zmienić plany i przełożyć trening, albo jak w naszym dzisiejszym przypadku posłuchać intuicji i zrobić nie planowany trening spontaniczny, mając przy sobie garść karmy i smycz jako szarpak :D.


A wy co myślicie o takich sytuacjach? Macie zaplanowane wszystkie treningi i staracie się trzymać sztywno planu czy może czasem dajecie się ponieść chwili? Podzielcie się waszym zdaniem w komentarzu!!


Popularne posty

Instagram

bottom of page